Podwójna pomyłka Einsteina
Albert Einstein sformułował ogólną teorię
względności w drugiej dekadzie XX wieku. Nie wiedziano wtedy, że oprócz naszej
są we Wszechświecie inne galaktyki, a nasza Galaktyka wydawała się tworem
całkowicie statycznym. Pierwsze modele kosmologiczne nie chciały jednak być
statyczne: opisywany za ich pomocą Wszechświat albo rozszerzał się, albo
kurczył i nijak nie dawał się dopasować do ówczesnych obserwacji. Aby temu
zaradzić, Einstein dodał do swych równań człon z tzw. stałą kosmologiczną,
który nie miał żadnego uzasadnienia fizycznego i jedynie formalnie
"przeciwstawiał się" grawitacyjnym siłom Wszechświata. Kilkanaście
lat później Edwin Hubble odkrył zjawisko ucieczki galaktyk i stało się jasne,
że Wszechświat jednak się rozszerza.
Einstein miał wtedy powiedzieć, że stała
kosmologiczna była największą pomyłką jego życia.
Jego pesymizm był jednak nieuzasadniony.
Nigdy bowiem nie dysponowaliśmy obserwacjami, które wskazywałyby na to, iż
stała kosmologiczna (tradycyjnie oznaczana grecką literą
) jest dokładnie równa zeru. W modelach
kosmologicznych traktowano ją więc "na wszelki wypadek" jako
dodatkowy parametr.

W tym właśnie miejscu pojawiają zapowiadane
komplikacje. Gdy
jest różna od zera, wartość
jest określona nie tylko przez gęstość
materii, lecz także przez gęstość... energii próżni. Pojęcie energia próżni
długo wydawało się bezsensowne. Współczesna fizyka stwierdza jednak, iż to, co
zwykliśmy uważać za doskonałą próżnię, może być niezwykle pojemnym magazynem
energii (niestety, przy dzisiejszym stanie wiedzy dla nas niedostępnym).
Energia próżni przeciwstawia się grawitacji i jest w stanie nie tylko
utrzymywać Wszechświat w równowadze, lecz nawet "rozpędzać go"
(przyspieszać jego ekspansję). Zatem Einstein nie miał racji, gdy mówił, że się
pomylił!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz